Tutaj trasa nieco oddala się od morza, ale warto odbić z niej w piaszczysty zjazd, bo na klifie wybudowano tam platformę widokową - kolejna okazja na fajne zdjęcie. Po 7 km od startu zaczynają się zabudowania letniskowe, które będą nam towarzyszyć do samego Ustronia Morskiego. Warszawskie Morskie OkoMorskie Oko to mniej znany park Warszawy, a moim zdaniem jeden z najładniejszych i przede wszystkim świetnie nadający się na spacer z dzieckiem. Park jest położony na Skarpie Mokotowskiej, czemu zawdzięcza wiele ze swego uroku – pagórkowaty teren i piękne widoki. W samym parku są cztery placyki zabaw, neogotycki pałacyk, trzy stawy, masa zieleni, klimatyczna kawiarnia, restauracja meksykańska i pub przyjazny dzieciom. O przy pałacu Szustra od strony Puławskiej usłyszymy zawsze Marsz Mokotowa. Jeśli pojawimy się w niedzielę – o w pałacyku odbywają się koncerty symfoniczne (latem na wolnym powietrzu) a o zajęcia dla dzieci w klubie wycieczkę warto zabrać suszony chleb dla kaczek i gołębi! Widok na park i Mauzoleum Franciszka Szustra Trasa:Trasę najlepiej zacząć od ulicy Dworkowej (przystanek tramwajowy Dworkowa). Mijamy po prawej wysoki punktowiec i idziemy w głąb parku. Po lewej stronie pierwszy placyk i kawałek dalej widać już staw Morskie Oko. Po prawej mijamy pomnik ofiar Mokotowa (więcej w historii parku na ten temat) idziemy schodami w dół i skręcamy do stawu. Tu można się zatrzymać i pokontemplować to wręcz dzikie miejsce. Cofamy się do alejki prowadzącej przy schodach i mijając wysoką skarpę skręcamy w prawo. (Można też wejść na skarpę i iść górą wzdłuż niej). Idziemy alejką wzdłuż skarpy, po prawej w głębi parku zobaczymy pałacyk Szustra, tam się kierujemy. Po zwiedzeniu pałacyku kierujemy się do dolnej części parku. Na jego drugim końcu można zrobić przerwę na kawę w uroczej kafejce Pracownia Czarownic, a stamtąd na placyk na prawo od nie można przegapić:Przede wszystkim staw Morskie Oko, w jakimś sensie przypominający swoim kształtem ten w Tatrach. Od nazwy tej glinianki pochodzi nazwa parku. Miejsce to ma niezwykły urok chyba dlatego, że wygląda na zupełnie dzikie a przecież od Puławskiej oddalone zaledwie 300 metrów. Można tu spotkać wędkarzy, kaczki, psy zażywające kąpieli. Warto posiedzieć na ławce i pokontemplować a po zebraniu sił wspiąć się na skarpę, rozciąga się stąd ładny widok na miasto. Staw Morskie Oko Łowią wszyscy! Przy schodach prowadzących do stawu zwródźcie uwagę na Pomnik Żołnierzy "Baszty" przy Dworkowej. Pomnik ten upamiętnia tragiczną historię z Powstania Warszawskiego, kiedy zagubieni w kanałach powstańcy, po kilkunastu godzinach błądzenia, wyszli tutejszym włazem i trafili prosto w ręce Niemców. Wszystkich stu czterdziestu żołnierzy rozstrzelano. Przy pomniku są namalowane białe ślady prowadzącego do włazu kanału, którym szli powstańcy. Ślady prowadzą od włazu kanału do pomnika Kolejnym ważnym punktem spaceru jest neogotycki Pałacyk Szustra i budynki wokół niego: Gołębnik (z zegarem) – stoi tuż przy Puławskiej przed pałacykiem, codziennie z tej wieży o wygrywany jest Marsz Mokotowa oraz Domek Mauretański (kawałek za Gołębnikiem także przy Puławskiej). Obydwa budynki są jedyną autentyczną pozostałością po romantycznym parku, jakim było Morskie Oko w XVIII wieku. Wtedy w ogrodach romantycznych pełno było tego typu budowli. Gołębnik, stąd rozbrzmiewa Marsz Mokotowa Na uwagę zasługuje także Mauzoleum Franciszka Szustra (przy pałacu od strony Parku). Tutaj został pochowany właściciel dóbr wraz z rodziną. Warto wdrapać się na górkę powyżej kaplicy i spojrzeć na park z góry - urokliwe. Polecam także pub Regeneracja (przy Puławskiej przed Pałacem Szustra). Na stałe jest tam kącik z zabawkami a w niedzielę między a zajęcia zorganizowane dla dzieci w każdym wieku. W niedzielę o w Pałacyku Szustra odbywają się koncerty symfoniczne. Jeśli wolimy odpocząć na wolnym powietrzu polecam Pracownię Czarownic – piękny widok na park, wspaniałe domowe ciasta i desery oraz kącik dla dzieci. Klub Regeneracja Psiska uwielbiają ten park! Historia Parku Morskie OkoPark Morskie Oko to jeden z najstarszych parków w Warszawie. Powstał w drugiej połowie XVIII wieku dla księżnej Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej wraz z klasycystycznym Pałacem zaprojektowanym przez Efraima Schregera. Romantyczne założenie ogrodowo-parkowe znacznie różniło się od tego co dziś oglądamy. Pełno tu było modnych wówczas w ogrodach romantycznych sztucznych ruin, grot i fantazyjnych budowli nawiązujących do wschodu lub Starożytności. Dwie z nich: Domek Mauretański i Gołębnik możemy do dziś oglądać przy ulicy Puławskiej (projekt Szymona Bogumiła Zuga). Duża przestrzeń ogrodu, była aranżowana tak aby przyroda po części pozostawała w stanie naturalnym, po części, by sprawiać wrażenie dzikiej. Nie przeszkadzało to księżnej Izabeli hodować w ogrodzie ptaków egzotycznych a latem wystawiać drzewek pomarańczowych. Park Morskie Oko w XVIII wieku W dziewiętnastym wieku pałacyk wraz z ogrodem został sprzedany Tyszkiewiczom, którzy przebudowali go w stylu neogotyckim (Henryk Marconi), kolejne zmiany nadeszły wraz z wykupieniem posiadłości przez Franciszka Szustra. Dziś oglądamy pałacyk w kształcie nawiązującym właśnie do okresu po przebudowie przez Marconiego i dodaniu tarasu za Szustra. W 1899 Franciszek Szuster wystawił także Mauzoleum obok pałacu, pochowana została tam jego żona, on, syn i wnuk. Pałacyk Szustra W drugiej połowie XIX wieku w dolnej części parku przy Belwederskiej powstał Park Rozrywki Promenada. Było to miejsce chętnie odwiedzane przez warszawiaków. W parku było kilka estrad, na nich odbywały się rozmaite przedstawienia - od tych o charakterze cyrkowym po pokazy muzyczne i teatralne. Kręciła się także karuzela, były huśtawki, nasmarowany tłuszczem słup, na szczycie którego umieszczano nagrodę dla potrafiących się na niego wspiąć. Jedną z zabaw były organizowane walki kobiet. Nic dziwnego, że Ogród Rozrywki Promenada nie przyciągał eleganckiej publiczności. To byli głównie mieszkańcy ubogich przedmieść, dopiero rozwijającego się Mokotowa i pobliskich Sielc. Zabudowania gospodarcze i ogród nie zachowały się do dziś, zostały doszczętnie zniszczone w czasie II wojny światowej. Wojnę przetrwały jedynie Gołębnik i domek Mauretański. Odbudowę powojenną parku i pałacu wykonano w latach 1962-1965. Obecnie w Pałacu mieści się Polskie Towarzystwo Muzyczne im. Stanisława Moniuszki. Warto przyjść tu na koncert. Latem koncerty odbywają się każdej niedzieli przed pałacem, w pozostałe miesiące wewnątrz budynku, zawsze o Kawiarnia Pracownia Czarownic Placyk przy Dworkowej Park Morskie Oko Obszar między Spacerową, Belwederską, Puławską i Promenadą Placyki zabaw: przy Puławskiej (przed Pałacem Szustra), przy Dworkowej, przy Zajączkowskiej, w dolnej części parku przy BelwederskiejKawiarnie, restauracje: Regeneracja (kącik na stałe, zajęcia dla dzieci - niedziela - Ul. Puławska 61 Pracownia Czarownic (kącik na stałe) Ul. Promenada 2 Blue Cactus (animacje i teatrzyk dla dzieci w niedzielę między - 72 zł dorośli, 10 zł dzieci - w cenie jedzenie) ul. Zajączkowska 11 Szustra: koncerty w każdą niedzielę o
WPHUB. morskie oko. + 4. Izabela Zadygowicz. 06-07-2022 14:44. Kontrowersyjna bryczka nad Morskie Oko. Ile kosztuje podwózka nad najsłynniejsze polskie jezioro? Morskie Oko to najsłynniejsze górskie jezioro w Polsce oraz jedno z najpiękniejszych jezior w całych Tatrach. Nic więc dziwnego, że co roku przyciąga do siebie liczne rzesze
Swoją pierwszą „dłuższą” podróż Helena zaliczyła jak miała 3 miesiące. We wrześniu wybraliśmy się na kilka dni do Bukowiny Tatrzańskiej. Przejechaliśmy trasę Gdańsk-> Bukowina 681 km, w dość dobrym czasie jak na 3 przerwy na karmienie. Zajęło Nam to około 9 h. Trasy z wózkiem Będąc w Zakopanym jest kilka tras w które możemy wybrać się z wózkiem. My wybraliśmy dwie: Morskie Oko i Dolina Kościeliska. Oczywiście nie jest to zdobywanie wysokich szczytów i wielogodzinne wędrowanie. Jest to raczej spacer, możliwy z wózkiem w pięknej scenerii, która pozwoli Nam na poczucie górskiego klimatu i dostarczy pięknych widoków. Dolina Kościeliska Dolina Kościeliska to najpopularniejsza dolina w Tatrach. Super widoki i otoczenie, zdecydowanie zachęcają do spacerów. Do Doliny Kościeliskiej (dojazd do miejscowości Kiry) możemy dojechać: z Zakopanego komunikacją miejską, prywatnym przewoźnikiem lub oczywiście własnym samochodem. Na początku doliny kilka płatnych parkingów. I nie warto zatrzymywać się w pierwszym. Radzę podjechać dalej i zobaczyć ceny. My się nacięliśmy. Okazało się, że im bliżej tym było taniej. Następnie zapłacimy również za wejście na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. 5 zł normalny, 2,5zł ulgowy. Helena wjechała za darmo 🙂 Trasa łatwa, w większości jak ścieżka np. w lesie. Idziemy szlakiem zielonym prowadzącym przez Dolinę Kościeliska do Schroniska na Hali trasie toalety typu toi-toi. Czas przejścia to około 2,5 h z wózkiem, w jedną stronę. Dla mam które karmią piersią: jest mało miejsc, gdzie można spokojnie nakarmić. Na samym początku z dostępnością jest lepiej. Jakieś polany. W miarę zbliżania się do schroniska nie ma gdzie spokojnie usiąść. No chyba, że lubicie biegać z dzieckiem po lesie 🙂 Z wózkiem można spokojnie dojść do schroniska. UWAGA! Przed schroniskiem trasa się nieco zmienia i na trasie jest dużo kamieni. Uważam, że wózki typu parasolka mogą mieć problem. My mieliśmy wózek Adamex Pajero z solidnymi, dmuchanymi kołami, więc nie mieliśmy problemu z podjazdem. Dodatkowo mieliśmy nosidło ergonomiczne, na w razie co. Morskie Oko Jeśli chodzi o Morskie Oko, tutaj każdy wózek da radę. Przez całą trasę jest asfaltowa droga. Jedyną przeszkodą stanowi zmieniająca się wysokość i ciągnące się podjazdy pod górę. Ja w tą trasę wybrałam się sama, ze względu na to, że Marcin wyszedł zdobyć Rysy, kilka godzin wcześniej. Mieliśmy tak się zgrać, że ja dojdę do Morskiego Oka w tym samym czasie w którym on będzie z Rys już schodził i w drugą stronę pójdziemy już razem. Idealnie udał Nam się zgrać 🙂 Początek szlaku: parking przy Palenicy Białczańskiej. Ja dojechałam prywatnym przewoźnikiem z Bukowiny Tatrzańskiej bo tam mieszkaliśmy. Jeśli chodzi o kierowcę, to mega pozytywne zaskoczenie. Zadzwoniłam do niego i umówiłam się na konkretną godzinę. Przyjechał po mnie bezpośrednio pod hotel, miał krzesełko dla dziecka i jeszcze nie wziął ode mnie opłaty za dziecko. Zapłaciłam 10 Palenicy możemy też dojechać samochodem. I tak zrobił Marcin. Ale uwaga im szybciej rano jesteście tym lepiej, bo już o 8 może nie być miejsc. Marcin był na miejscu o 5 i były już zajęte miejsca parkingowe. Jest jeszcze jeden plus. Marcin był tak wcześnie że nie było jeszcze nikogo na „bramce” i nie musiał zapłacić za wstęp do TPN. Oczywiście wstęp do Morskiego Oka jak do Doliny Kościeliskiej jest płatny. Ja przed bramą byłam po 10 i doszłam do Morskiego Oka około 12. Także z wózkiem szłam niecałe 2 h. To było moje małe zdobycie góry. Bo po porodzie, wiadomo kondycja nieco spada. Dodatkowo było też wyzwanie psychiczne bo pierwszy raz taka eskapada samotnie. Utwierdziło mnie to również w przekonaniu, że korzystanie z bryczek, jest jakby to napisać, zwykłym skurwysyństwem. Przez większość trasy wyprzedzałam te bryczki, bo szłam szybciej niż konie, które ciągnęły turystów. Najgorsze było, że na tych bryczkach siedziało dużo młodych ludzi. Ja na trasie mijałam wielu starszych ludzi, nawet takich którzy szli o lasce. Mijałam też panią, która pchała na wózku inwalidzkim swojego dorosłego, niepełnosprawnego syna. Ja pchając lekki wózek z jedynym obciążeniem w postaci Heleny (miała 3 miesiące więc nie była ciężka) i butelki wody, byłam bardzo zmęczona i spocona. Mogę sobie wyobrazić co czują te konie. Na szlaku miałam jedną przerwę na karmienie. Akurat na trasie na Morskie Oko co chwile są jakieś ławeczki, także nie miałam żadnego problemu ze znalezieniem miejsca na spokojne nakarmienie dziecka czy je przebranie. Na trasie są Toi-toie, pierwsze przy Grzmotach Mickiewicza, czyli około po 30 minutach od wyjścia z Palenicy. Po około 3/4 trasy jest również sklep i toalety. Uwaga płatne! Marcin szedł sam na Morskie 40 minut. Ale on praktycznie biegł 😀 Pozdrawiam, Elobaba
Morskie Oko i wspaniały widok na Karkonosze. Doszliśmy do ulicy Krośnieńskiej, a potem w prawo do cmentarza. Tuż za nim znajdowały się ogromne formacje skalne oraz Morskie Oko. To piękny punkt widokowy na Karkonosze oraz Góry Izerskie. To zbiornik wodny, który był trochę zaśmiecony, a skały popisane.
Wycieczkę nad Morskie Oko miałyśmy z Asią @zfilizankakawy w planach od dłuższego czasu. Jeśli śledzisz mojego bloga to wiesz, że za nami nie jeden wypad! :) Pandemia pokrzyżowała wiele wyjazdowych planów, ale Zakopane leży tak blisko Krakowa, że można wybrać się rankiem, a wieczorem wrócić. Wiesz, że pierwszy raz odwiedziłam Morskie Oko? To była baaardzo długa wycieczka. Co to jest Morskie Oko? Założę się, że każdy choć raz o nim słyszał. Morskie Oko to największe jezioro w Tatrach, które powstało po lodowcu. Mówi się, że to jedno z najpiękniejszych jezior na świecie. Podobno wiosną widoczny jest jego piękny, turkusowy kolor. Masa turystów robi wiele kilometrów, żeby zobaczyć to cudo. Co musisz wiedzieć przed wyjazdem? Od parkingu do Morskiego Oka i z powrotem jest 18 kilometrów. Tej trasy nie przejedziesz samochodem. Są bryczki, ale nie polecam. Droga nad Morskie Oko zajęła nam 3,5 godziny. Z powrotem było szybciej, bo 2,5 h. Jak tam trafić? Wpisz w swoich mapach na telefonie czy GPS: Palenica Białczańska, a zaprowadzi Cię na sam parking. Auto możesz zostawić na płatnym parkingu na Palenicy Białczańskiej. Tam też znajduje się punkt wejściowy do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Parking jest płatny i kosztuje 30 zł za dzień. UWAGA! Nie można płacić kartą. Tylko gotówka. Możesz kupić też e-bilet. TPN wprowadził rezerwację online miejsc parkingowych. Miejsce trzeba kupić do godziny 18:00 dzień przed przyjazdem, a w dniu wypadu trzeba stawić się max. do godziny 8:00. Później może być problem z zaparkowaniem. Bilet możesz mieć w telefonie lub wydrukowany. My w tym pandemicznym okresie nie robiliśmy rezerwacji. Było sporo turystów, ale problemu z parkingiem nie mieliśmy żadnego. Jeśli nie chcesz ryzykować kup bilet online TUTAJ. Wejście do TPN też kosztuje. Bilet dla osoby dorosłej to 6 zł, ulgowy 3 zł. Honorowana jest karta dużej rodziny. Zabierz ze sobą plecak, termos z herbatą, wodę, kanapki, coś na przekąskę. Pierwszy przystanek by coś kupić i ewentualnie zjeść jest dopiero po ok. 2 godzinach drogi. Nad Morskim Okiem czynne jest schronisko, ale w dobie pandemii (grudzień 2020 r.) wszystko sprzedawane jest tylko na wynos. Możesz kupić tam kawę, herbatę, gorącą czekoladę, coś na słodko i coś do jedzenia. Płatność tylko gotówką, ale obok jest bankomat. Droga jest asfaltowa, ale jeśli chcesz możesz sobie skrócić czas i pójść drogą kamienistą przez las. Czy wypad z dziećmi to dobry pomysł? Oczywiście, jak najbardziej. Mi towarzyszyła 7-letnia Zuzia oraz trochę starsza córka Asi. Mijałyśmy też mniejsze dzieci. Były także dzielne mamy z wózkami. Czy były kryzysy? A owszem! Sama takie miałam :) Niestety 70% czasu (jak nie więcej) spędzamy teraz w domu. Kondycja padła. Brak ruchu zrobił swoje. Najciężej było w stronę Morskiego Oka, ponieważ szło się prawie cały czas pod (lekką) górkę. Powrót trwał znacznie której, bo było z górki. Co jakiś czas na trasie pojawiały się ławeczki, na których można było odsapnąć. Jak się ubrać? Wyrywając się z szarego Krakowa liczyłyśmy na bajkowy, biały krajobraz. Niestety przed wyjazdem przyszło spore ocieplenie, było dużo słońca oraz halny, który wywiał cały śnieg. Nie wiedziałam jakiej pogody spodziewać się w górach, dlatego byłam przygotowana jak na srogą zimę. Miałam na sobie koszulkę, ciepły sweter, rajstopy, leginsy, śniegowce, długi, zimowy płaszcz, szalik, czapkę i rękawiczki. Zuza była ubrana w kombinezon zimowy, getry, bluzkę z długim rękawem, lekką rozpinaną bluzę, plus oczywiście śniegowce, rękawiczki, czapkę i szalik. W drodze nad Morskie Oko towarzyszyło nam słońce i 11 stopni ciepła… Prawie z każdym krokiem “zrzucałyśmy” z siebie ubrania. Było potwornie gorąco! Mniej więcej w połowie drogi pojawił się zimny wiatr, który kazał się ubierać. Nad Morskim Okiem byłyśmy pozapinane na ostatni guzik, na głowach miałyśmy czapki i kaptury, bo inaczej się nie dało. Było cholernie zimno! Jednak byłyśmy przygotowanie, więc nie zmarzłyśmy. Wiem, długa ta odpowiedź na pytanie: “jak się ubrać?” W tej kwestii ciężko mi doradzić, bo na początku było bardzo ciepło, a na końcu lodowato. Chyba lepiej być przygotowanym i ubrać się “na cebulkę” :) ps. rozpięty płaszcz tylko do zdjęcia ;) Czy warto wybrać się nad Morskie Oko? Tak, zdecydowanie warto! Wiem, że te 18 kilometrów i 6-cio godzinny spacer mogą przerażać. Ale wierz mi, że satysfakcja jest później ogromna! Te widoki, te zapachy… Warto tego doświadczyć! Mamy w planach kolejny wypad nad Morskie Oko, ale na wiosnę. Pierwszy raz przeżyłam taki wiatr! Na zdjęciach trzymam czapkę albo nasze mikołajkowe opaski, bo była duża szansa, że za chwilę nam je zwieje…
Z Rusinowej można jeszcze wdrapać się na Gęsią Szyję – około godzinę pod górę. Powrót tą samą drogą. Morskie Oko – czerwonym szlakiem, czas przejścia ok. 3 godziny do schroniska nad Morskim Okiem, szeroka droga o lekkim nachyleniu, można zabrać sanki. Zimą najlepiej cały czas iść szosą, przejścia „na skróty Pierwszy wyjazd w ubiegłym roku w góry, w piękne Karkonosze zakończył się pełnym sukcesem, wiadomym więc było, że i w tym roku góry wygrają z nadmorską monotonią. Z racji tego, że miał to być pierwszy wyjazd Antka w tak wysokie pasmo górskie, a nie chcieliśmy się ograniczać do Krupówek i dolinek, już nieco wcześniej zaopatrzyliśmy się w uprzęże wspinaczkowe. Niby mieliśmy robić tylko lajtowe wypady, ale biorąc pod uwagę to, jak bardzo żywotnym dzieckiem jest Antek, wolałem mieć go w bardziej eksponowanych miejscach na "sznurku', choćby na wypadek jakiegoś zachwiania czy podobnej przygody. Uprzęże można wypożyczyć, ja zdecydowałem się na kupno używanych w internecie (po powrocie zostały sprzedane bez straty).Drugim absolutnie niezbędnym elementem jest kask dla dziecka. Na chwilę obecną wiemy, że była to rzecz przydatna chociażby w jaskiniach, które były prawdziwą przygodą dla mojego sześciolatka. Góry i jaskienie z dzieckiem... Nadszedł w końcu długo wyczekiwany dzień wyjazdu. Jako że z Poznania do Zakopanego jest około 7-8 godzin jazdy zdecydowaliśmy się na wariant podróży nocnej. Tata na szczęście nie ma problemu z niewielkim brakiem snu więc decyzja zapadła- wyjazd o 22. Antek drogę prześpi, a z racji że meldunek na naszej kwaterze mamy od godziny 14 plan był prosty- jedziemy przez Zawoję i w niedzielny poranek na dzień dobry robimy podejście na Babia Górę w Beskidzie Żywieckim. W sumie to niezły prolog przed wyższymi szczytami Tatr. Trochę się martwiłem jak Antek poradzi sobie z Diablakiem ( w końcu to 1725 m ale moje obawy okazały się niepotrzebne. Młody szedł przodem jak przysłowiowy „szatan”. Ciągle się oglądał i nas poganiał. W każdym razie około godziny po lekkim rozprostowaniu kości po podróży i pozostawieniu autka na Przełęczy Krowiarki zaczęliśmy nasza mozolną podróż w górę. Dodać należy, że Królowa Niepogód ukazała nam swoje oblicze w pełnej krasie. Początek podejścia- mżawka, im dalej, tym gorzej- mokro, wietrznie, nie zapowiadało się to najlepiej. Jednak po minięciu Sokolicy pogoda zaczęła się jakby poprawiać. Deszcz ustał, wiało jakby nieco mniej, chmury zaczęły się rozstępować. Młody chyba za punkt honoru wziął sobie doprowadzenie starszyzny do zawału, bo „szedł jak przeciąg”. Oczywiście na szczycie Babiej Góry był pierwszy, a tam- takie widoki… Zdecydowanie warto było się wybrać na Diablaka tego dnia. Na szczycie mieliśmy przyjemność być sami, widoki i pogoda- niesamowite. Antek w rewelacyjnej formie, zadowolony niesamowicie. Wszystko to dobrze wróżyło na następny Tatrzański tydzień. Po śniadanku na szczycie zrobiliśmy zejście szlakiem przez schronisko Markowe Szczawiny, gdzie oczywiście obowiązkowe podbicie pieczątek w książeczkach GOT (fantastyczna sprawa jeśli chodzi o dopingowanie dziecka w górach, a i po powrocie miło sobie czasem obejrzeć pieczątki i powspominać te fantastyczne chwile. Odjazd z Przełęczy Krowiarki około godziny 14. Mniej więcej po godzinie zameldowaliśmy się w jednej z naszych ulubionych knajpek w Zakopanem. „OdSkocznia” tradycyjnie nas nie zawiodła. Po pysznym obiedzie (danie dnia jeszcze nigdy nas nie zawiodło, a i wybór dla dzieci wielki) pojechaliśmy do Kościeliska na nasza kwaterę. Tu rozpakowanie bagażu, kąpiele i ogólny odpoczynek, który był zdecydowanie potrzebny. Poniedziałek zapowiadał się średnio. Chmury, momentami deszcz. Szybko zweryfikowaliśmy plany i zamiast w Góry postanowiliśmy pokazać Tośkowi nieszczęsne Krupówki. Dla sześciolatka masa tandetnych kolorowych straganików na pewno robi wrażenie, niestety wszechobecna chińszczyzna trochę zaburza myślenie małego dziecka, na szczęście szybko opanowaliśmy znany wszystkim rodzicom monolog- „kup mi to, a kup mi tamto”… ;) Postanowiliśmy iść na basen. Była to świetna decyzja. Pomimo chłodu na zewnątrz bezproblemowo mogliśmy sobie popływać w ciepłej wodzie w basenie zewnętrznym, ale to i tak tylko do czasu odkrycia przez Antka zjeżdżalni. Po pierwszym niepewnym przejeździe już do końca było tylko bieganie po schodach na największa ślizgawkę. Późnym popołudniem powrót do kwatery, bo potrzebny był solidny odpoczynek przed wtorkiem. To już nie miały być przelewki…. We wtorek rano pobudka. Śniadanie, przygotowanie kanapek na drogę, ciepła herbata w termosy, sprzęt w plecaki i biegusiem już przed godzina 7 staliśmy na przystanku czekając na jakiegoś busa do Kuźnic. Tam, dzięki zakupionym wcześniej biletom ominęliśmy osławioną już „kolejkę do kolejki” na Kasprowy Wierch. Po około 10-ciu minutach już jechaliśmy na pierwsze Antkowe tatrzańskie góry… Tego dnia Antek zdobył swój pierwszy dwutysięcznik- Beskid. Później się cofnęliśmy, aby granią dojść do Kopy Kondrackiej, niestety, górskie powietrze i wysiłek dały znać o sobie. Antek po drodze musiał się kimnąć, w związku z czym zrezygnowaliśmy już z wchodzenia na Kopę i z Przełęczy pod Kopą Kondracką ruszyliśmy w dół do schroniska na Hali Kondratowej aby coś przegryźć. Generalnie potwierdziły się moje domysły- dopóki idzie się szlakiem i w miarę płasko, dziecko się nudzi, wtedy przydaje się wymyślanie zabaw typu „wymyślamy zwierzęta i rośliny na literę A B C. U nas to się sprawdzało znakomicie. Jednak nic tak nie podnosiło kreski żywotności u dziecka jak możliwość choćby niewielkiej wspinaczki. Jedną z większych atrakcji naszego wyjazdu miało być zwiedzanie jaskiń. Nadszedł więc czas i na to. Wejście do Doliny Kościeliskiej mamy raptem 15 minut od naszej kwatery, więc środa rano pakowanie tobołów i jazda na szlak. Samo przejście Doliny Kościeliskiej nie powinno być problemem raczej dla nikogo. My zdecydowaliśmy się na wariant zwiedzenia Wąwozu Kraków i jaskini Smoczej Jamy i później dojścia do Schroniska Ornak. Wąwóz Kraków nas urzekł. Fantastyczne miejsce. Jednak już samo dojście do jaskini raczej odradzamy małym dzieciom i bez asekuracji. Widać na zdjęciach drabinę, która prowadzi do jaskini jak i sztuczne ułatwienia pomagające tam dotrzeć . Ten fragment wywoływał ciągłe zachwyty Antka, jednak przestrzegam przed wybieraniem się tam z małym dzieckiem bez żadnej asekuracji. Po odpoczynku w schronisku na Ornaku (i oczywiście obowiązkowych pieczątkach ) czas na powrót i najważniejszy punkt dzisiejszego dnia- Jaskinię Mylną. Tu już nie przelewki. Jaskinia długa, wchodzenie bez latarki absolutnie bezcelowe, kask na głowie niezbędny. Tata żałował, że sam go nie ma, tym bardziej że dla niego droga była udręką- praktycznie cały czas na kolanach, głowa poobijana, ale najważniejsze że syn przeszedł bez problemu a kask się sprawił. Jeśli ktoś się zdecyduje na tę przygodę to zalecamy ciepłe ubranie, bo w jaskini w największe upały jest naprawdę zimno. Zagwarantować też możemy brudne nogawki, bo niekiedy trzeba się przedzierać na czworakach, ale wszystkie te niedogodności wynagradza świetna zabawa. Kolejne dni może już nie były tak ekstremalne, ale na pewno godne polecenia. Wycieczka nad Morskie Oko i Czarny Staw… Równie fajny był wypad na Gubałówkę i kąpielisko na Polanie Szymoszkowej: Na koniec przenieśliśmy się na jedną noc do schroniska na Polanie Chochołowskiej, aby wejść na imiennika taty- Grzesia… W drodze powrotnej oczywistym było, że pokazać trzeba Antkowi choć niewielką część Krakowa, zwiedziliśmy Wawel, Sukiennice i Rynek. Czy nasze wakacje się Antkowi podobały? Chyba tak. Ciągle się dopytuje kiedy znowu pojedziemy w Tatry bo strasznie kusi go Giewont. Tatry podobały mu się niesamowicie. Oczywiście nie obyło się bez narzekań, choćby podczas wycieczki na Morskie Oko, w końcu to ponad 20 kilometrów, więc małe sześcioletnie nóżki miały co przebierać, ale jeśli przeznaczyć na takie wycieczki cały dzień to spokojnie dziecko da radę to przejść. Jeśli się wybieramy w miejsca nieco eksponowane, zalecamy z własnego doświadczenia choćby minimalną asekurację, taką jaką my stosowaliśmy- dwie uprzęże, około 15 metrów liny i spokój duszy, że nic nie powinno się stać nieprzewidzianego. A Tatry spodobają się każdemu i żadne dziecko nawet nie pomyśli w trakcie pobytu o tabletach, laptopach i innych wynalazkach cywilizacji, a naprawdę poczuje naturę. Czy wrócimy w Tatry? Na pewno. Chociaż przyszły rok planujemy w Pieninach to nie wykluczamy jednego dnia na zdobycie wymarzonego przez Antka Giewontu. Morskie Oko To najwygodniejszy z tatrzańskich szlaków dla osoby z wózkiem dziecięcym (ale także np. na wózku inwalidzkim). Czy na Morskie Oko można z wózkiem? Tatry z wózkiem dziecięcym Nie oznacza to jednak, że będą to miejsca mniej malownicze – wręcz przeciwnie. Bez problemu dotrzemy z wózkiem pod Morskie Oko. Jak z dzieckiem nad Morskie […]
Wózkiem przez Dolinę Kościeliską 2018-11-29 14:17, ocena: Dolina Kościeliska to jedno z najładniejszych i najłatwiej dostępnych dla rodzin z dziećmi miejsc w Tatrach. Wycieczkę zaczynamy w Kirach (osiedle Kościeliska), gdzie jest możliwość zaparkowania samochodów na wielkim parkingu (płatnym). Jeżdżą tutaj również busy z Zakopanego (koszt 5 zł od osoby-15min jazdy z Centrum Zakopanego) i z Doliny Chochołowskiej. Za wstęp do Doliny Kościeliskiej trzeba zapłacić w okienku przy bramie wejściowej. Po przejściu przez bramę parku rozciąga się przed nami szeroka droga z dobrą nawierzchnią pod wózki dla dzieci. Idąc prosto po prawej stronie płynie pięknie usytuowany Potok Kościeliski. Idąc wzdłuż tą trasą po 15 min dotrzemy do Bramy Kantaka, nazwaną na cześć słynnego działacza w okresie dążenia Polski do niepodległości - Kazimierza Kantaka. Przechodząc dalej, wchodzimy na wielką polanę o nazwie Wyżnia Kira Miętusia. Po prawej stronie znajduje się stół i ławki na pierwszy krótki odpoczynek w razie potrzeby. Tuż obok sąsiaduje bacówka, w której serwowane są oscypki. Wokół bacówki zazwyczaj można spotkać stado owiec, co może okazać się jedną z większych atrakcji dla dzieci. Kilkadziesiąt kroków dalej przechodzimy mostem nad Potokiem Kościeliskim, gdzie rozpoczyna się Cudakowa Polana. Będąc w połowie drogi do Schroniska Ornak mijamy Polanę Stare Kościeliska, gdzie po prawej stronie, przy drodze napotykamy na niewielka kapliczkę wybudowaną niegdyś przez górników. Prawdopodobnie w tym miejscu znajdował się kościół, od którego ta polana bierze swoją nazwę. Tutaj również przygotowane są stoły i ławki, gdzie można pozwolić sobie na chwilę odpoczynku. Na końcu tej polany, po lewej stronie znajduje się rozgałęzienie szlaków. Jest to kolejny czarny szlak, jednak ten jest bardzo krótki (15min) i prowadzi do jedynej jaskini w Tatrach sztucznie oświetlanej za pomocą energii elektrycznej wytwarzanej agregatem prądotwórczym. Uwaga! Podejście do Jaskini Mroźnej jest strome i niedostępne dla wózków. Jeśli zdecydujecie się na zwiedzanie z maluchem trzeba bedzie skorzystać z nosidła lub chusty. Wejście do jaskiniodbywa się co 15 minut i poprzedzone jest krótką informacją od przewodnika na temat jaskini. Trasa liczy około 480 m i pokonuje się ją w około 20 min. Korytarz ma charakter szczelinowato-zawaliskowy. Osobiście nie polecamy tej jaskini dla dzieci poniżej 4 roku życia. Jest tu wiele miejsc, gdzie trzeba przeciskać się przez szczeliny i niskie korytarze. W jaskini temperatura utrzymuje się w granicach 6°C, więc nie zapomnijcie o cieplejszych ubraniach. Z jaskini Mroźnej prowadzą strome drewniane schody w dół, którymi dochodzimy do drogi głównej Doliny. W tym miejscu jest wiele ławek nad potokiem, na których można odpocząć po przejściu jaskini. Kontynuując naszą wędrówkę dochodzimy do miejsca, gdzie Potok Kościeliski przepływa z prawej strony na lewą. Po naszej lewej stronie znajduje się Lodowe Źródło, które wypływa wprost ze skał do potoku. Tuż za Źródłem Lodowym przechodzimy przez drugą bramę ze skał nazwaną Bramą Ignacego Kraszewskiego. Dalej droga prowadzi do Polany Pisanej. "Dzieciaki w Plecaki" polecają przewodnik wydawnictwa "Bezdroża" - "Tatry z dzieckiem" Na tej wysokości nawierzchnia przybiera trochę inny charakter, ale i tak uważamy, iż pokonywanie jej dalej wózkiem jest możliwe. Po drodze możemy zboczyć i podążyć żółtym szlakiem do Wąwozu Kraków. Prowadzi do niego jednokierunkowy szlak, którego pokonanie wiąże się z przebyciem odcinka z drabinkami i łańcuchami. Miejcie to na uwadze decydując się na pokonanie tej trasy z dzieckiem. Kierując się dalej Doliną Kościeliską po prawej stronie zobaczymy czarny i czerwony szlak prowadzący do trzech Jaskiń: Mylnej, Obłazkowej i Raptawickiej. Podejście do wszystkich jaskiń jest bardzo krótkie (około 15min), ale wyczerpujące. Ścieżka prowadząca doliną zwęża się od tego momentu. Kierując się dalej miniemy jeszcze dwa drewniane mosty przechodząc tym samym przez Potok Kościeliski dwukrotnie. Dochodzimy do rozgałęzienia szlaków. W lewo prowadzi krótki, czarny szlak do Smreczyńskiego Stawu (25 min.) Jest to niezwykle urokliwe miejsce warte obejrzenia. Dzieci powinny poradzić sobie z podejściem pod górę. Idąc dalej drogą w prawo dochodzimy na Małą Polanę Ornaczańską, gdzie znajduje się schronisko „Ornak”. Tu można posilić się czymś ciepłym, a na deser skosztować przepysznej szarlotki. Warto rozłożyć koc na polanie, odpocząć po trudach wedrówki i spędzić leniwie czas ciesząc się widokiem otaczających gór. Dalej szlaki prowadzą już tylko na grań gór wysokich. dolina kościeliska atrakcje dla dzieci małopolskie atrakcje dla dzieci tatry atrakcje dla dzieci okolice zakopanego z dzieckiem w góry tatry z wózkiem wycieczki z dzieckiem tatry tatry z dzieckiem wycieczki piesze z dziećmi wakacje z dziećmi w Tatrach tatry z dziećmi sprawdzone trasy
. 482 428 640 595 358 643 703 143

morskie oko z dzieckiem