Współczesny świat zbudowali inżynierowie. Od wieżowców, przez drogi, po transport lotniczy - wszystko jest ich dziełem. Ale co się dzieje, kiedy inżynierowie popełnią fatalny błąd? „Konstrukcyjne katastrofy” przypominają najsłynniejsze wypadki tego rodzaju i wyjaśniają, co dokładnie się wówczas wydarzyło. Dlaczego zawaliła się estrada pod gołym niebem w Indianie, w wyniku czego zginęło siedem osób? Jakim cudem zniknęła bez śladu kolekcja klasycznych Corvettes? Dlaczego sam z siebie rozerwał się kadłub lecącego samolotu? Co spowodowało, że runęło zadaszenie stadionu? W każdym godzinnym odcinku autorzy rozmawiają z ekspertami i świadkami, ilustrując ich słowa efektowną grafiką komputerową i dramatycznymi materiałami dziennikarskimi z momentu katastrofy.
Przeczytajcie o 10 pielęgniarkach, które zapisały się na kartach historii. Wspominamy historie odważnych, oddanych kobiet, które poświęciły się dla kariery pielęgniarskiej. Wśród 10 wybitnych pielęgniarek m.in. matka współczesnego pielęgniarstwa; kobieta, która była inspiracją do największego koncertu charytatywnego narakiety kosmiczne i wahadłowce to kosztujące nawet setki miliardy dolarów dzieła setek naukowców, który przez lata opracowywali zupełnie nowe rozwiązania, które w dobie komputerów o mocy obliczeniowej mniejszej od dzisiejszych zegarków, wynosiły człowieka w kosmos. Aż dziw bierze, że w takim przypadku z tak wielką nonszalancją osoby projektujące, budujące, a później podejmujące decyzje o starcie podeszły do szczegółu, o którym jednak wielokrotnie wspominali kolejni inżynierowie - gumowych uszczelek o przekroju kołowym. Te zostały opatentowane w 1896 r., a kolejne materiały, z jakich je wykonywano, a także ich właściwości, były inżynierom mocno krzyżowała pogoda i fakt, że przełożony został start poprzedniej misji - STS-61-C. Pierwotne plany zakładały, że Challenger z misją STS-51-L wystartuje 22 stycznia, ale data zmieniała się z dnia na dzień, aż w końcu postawiono na 28 stycznia. Tego dnia temperatura spadła poniżej 0 °C, co nawet jak na zimową porę było wyjątkiem na cieplejszej zwykle Florydzie. Inżynierowie doskonale widzieli oblodzone elementy na promie i wokół niego. Zdecydowano jednak, że start się odbędzie. Foto: Nasa / Domena Publiczna Platforma startowa Challengera w dniu startu Swoje obawy wyrażali jeszcze na dzień przed startem inżynierowie firmy Morton Thiokol, która wytwarzała niektóre elementy statku. Wśród nich był Roger Boisjoly, który wyraźnie stwierdził, że jeśli uszczelka O-ring, łącząca kolejne elementy rakiet na paliwo stałe (SRB), miałaby temperaturę niższą od 11,7 °C, to nie ma gwarancji, że nie ulegnie uszkodzeniu. Przewidywalna katastrofa Za moment startu Challengera uznaje się chwilę odpalenia rakiet SRB. Była to godzina 11:38:00 czasu miejscowego. Analizy telemetrii ze startu pokazały, że już zaledwie 0,678 sekundy od uruchomienia rakiet na paliwo stałe, doszło do poważnego problemu. Z prawej rakiety zaczął wydobywać się dym. W wyniku drgań rakiety, jej elementy odginały się od siebie, a spomiędzy szczelin wydobywały się gazy o temperaturze przekraczającej 2700 °C. Elementami, które miały do tego nie dopuszczać, były właśnie zestawy uszczelek. Zgodnie z ostrzeżeniami części inżynierów, uszczelki w zbyt niskiej temperaturze nie zachowały swoich właściwości. Nie były wystarczająco elastyczne, przez co termoizolacja nie wypełniała dokładnie przestrzeni pomiędzy kolejnymi fragmentami rakiet. Jeszcze do 58 sekundy po starcie, elementy rakiety SRB pozostawały względnie szczelne - w miejscu wypalonych uszczelek znajdował się jeszcze tlenek glinu, który częściowo blokował ucieczkę gazu. To jednak zmieniło się, gdy prom przekroczył wysokość maksymalnego ciśnienia dynamicznego, a silniki zaczęły działać z pełną mocą. Wtedy tlenek glinu został już pokonany przez płomienie. 58 sekund po starcie widać formujące się na powierzchni rakiety płomienie, które dwie sekundy później są widoczne na zdjęciach i nagraniach. Z rakiety wyciekało paliwo. Mijają kolejne 4 sekundy i uszkodzeniu ulega zbiornik z ciekłym wodorem, powodując zmianę w kształcie płomieni, ale zarówno załoga, jak i kontrolerzy nie są jeszcze świadomi ogromnego zagrożenia. Foto: Kennedy Space Center / Domena Publiczna Chwila po rozpadzie rakiety i promu Prawdziwa katastrofa rozpoczyna się na 72 sekundy po starcie, gdy prawa rakieta SRB oderwała się od zbiornika zewnętrznego, wywołując kaskadę tragicznych zdarzeń. Sekundę później statek zaczyna się rozpadać pod wpływem zmiany ciśnienia w zbiornikach i ich kolizji po oderwaniu rakiety na wysokości 14,6 kilometra. Ze względu na zmianę kąta natarcia, prom po napotkaniu na ogromne opory powietrza momentalnie się rozpada, a chmura wyrzuconego wodoru i tlenu przypomina eksplozję. W Centrum Kontroli Lotów zapadła cisza. Co się działo z załogą? Pierwsza informacja od oficera dynamiki lotu brzmiała, że doszło do eksplozji, jednak takowej nie było. Zbiorniki paliwa się rozszczelniły, wyrzucając chmurę gazów, a prom się rozpadł, jednak nie w wyniku wybuchu. Mało kto wtedy wierzył, że załoga zdołałaby przeżyć taką katastrofę, jednak późniejsze analizy wskazywały, że część załogi mogła przeżyć moment rozpadu statku i chwilowe przeciążenie 20G, a na 75 sekund od startu widoczna jest kabina z astronautami, która oddzieliła się od konstrukcji i leciała dalej po trajektorii balistycznej. Fakt, że przynajmniej część załogi lotu STS-51-L była przytomna po tym wydarzeniu, potwierdza użycie czterech zasobników z powietrzem, jakie znajdowały się w kabinie. Ubytek powietrza w nich wskazywał, że nawet przez całe 2 minuty i 45 sekund co najmniej kilka osób żyło i zachowało przytomność. Później jednak kabina uderzyła w powierzchnię wody z prędkością ponad 330 kilometrów na godzinę, wywołując przeciążenie rzędu 200G. To wystarczy do zniszczenia narządów wewnętrznych z mózgiem na czele. Foto: Nasa / Domena Publiczna Załoga lotu STS-51-L Co ciekawe, NASA w początkach załogowych lotów, rozważała i testowała możliwości ewakuacji załogi w razie problemów z wyniesieniem rakiety w kosmos. W czterech misjach znajdowały się nawet skafandry ciśnieniowe i katapultowane fotele na wzór tych z samolotów SR-71 Blackbird, ale ostatecznie pomysł porzucono. NASA stwierdziła jednak, że z jednej strony zabiera on za dużo miejsca, a z drugiej, że ich rakiety i promy kosmiczne są na tyle bezpieczne, że obejdzie się bez nich. Wyniki śledztwa potwierdziły W wyniku katastrofy Challengera śmierć poniosła siódemka astronautów, co szybko wzbudziło powszechną debatę o bezpieczeństwie lotów kosmicznych i uziemiło kolejne projekty na długie miesiące. Do zbadania przyczyn katastrofy powołana została Prezydencka Komisja ds. Wypadku Promu Kosmicznego „Challenger”. Raport komisji wskazał, że bezpośrednią przyczyną katastrofy była uszczelka, która w warunkach lotu nie zachowała swoich właściwości. W raporcie znalazło się jednak również wiele uwag co do łańcucha decyzyjnego i podejścia do kwestii bezpieczeństwa w NASA. Załogowe loty kosmiczne w USA przerwano na 32 miesiące. Czytaj także: Axiom Space przedstawia załogę prywatnego lotu na ISS. Każdy zapłaci po 55 mln dolarów Nowy wyścig na Księżyc przyśpiesza. Dlaczego tak bardzo nam na tym zależy?
Sześć miesięcy, które zmieniły świat: konferencja pokojowa w Paryżu w 1919 roku i próba zakończenia wojny . oraz ocaleni od katastrofy Francuzi Choć w naszym kraju nie występują ekstremalne anomalie pogodowe czy klęski żywiołowe, takie jak tajfuny bądź huragany, to nie raz w najnowszej historii Polski, przyroda pokazywał swoją siłę. W galerii przedstawiamy 6 najtragiczniejszych katastrof naturalnych w najnowszej historii Polski. Polska z racji, że leży w umiarkowanej strefie klimatycznej, nie jest krajem, w którym często mamy do czynienia z katastrofami naturalnymi na ogromną skalę. Niemniej jednak w historii zdarzały się tragiczne tornada czy powodzie. TRAGICZNE KATASTROFY NATURALNE NA ŚWIECIENa świecie jedną z najtragiczniejszych katastrof naturalnych, było trzęsienie ziemi na Oceanie Indyjskim w 2004 roku. Wywołało ono serię niszczycielskich fal tsunami, która łącznie pochłonęła 230 tysięcy ofiar. Było to jedno z najsilniejszych trzęsień ziemi od 1900 roku. Katastrofalny w skutkach okazał się także huragan Katrina z 2005 roku, który przeszedł przez Stany Zjednoczone. Na skutek jego niszczycielskiej siły życie straciło ponad 1800 osób. Straty oszacowano na 87 miliardów dolarów. Szczególnie mocno ucierpiał wtedy Nowy Orlean w stanie z najdramatyczniejszych katastrof w historii było również trzęsienie ziemi na Haiti w 2010 roku. Według różnych szacunków zginęło wtedy od 200 do 300 tysięcy osób. Po katastrofie 2 miliony Haitańczyków pozostało bez dachu nad głową. Pomimo tego, że minęło już 8 lat od tej tragedii, wielu z nich dotąd nie ma swojego miejsca zamieszkania. Polsce na szczęście nie grożą silne trzęsienia ziemi czy fale tsunami, jednak czasami w naszym kraju zdarzają się katastrofy naturalne na dużą skalę. POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:Mazda Mirai Motors Challange 2018 . 84 643 530 636 527 751 157 786